środa, 28 listopada 2012

*** Przypowieść XI ***



Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka. Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem, a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej, szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać. Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem.

Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą 
i zapytała:

-Kim jesteś??

Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy, a blade wargi wyszeptały:


- Ja? … Nazywają mnie smutkiem.
- Ach! Smutek! – zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego.
- Znasz mnie? – zapytał smutek niedowierzająco.
- Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
- Tak sądzisz …, zdziwił się smutek, to dlaczego nie uciekasz przede mną ? Nie boisz się?
- A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły? Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka. Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?
- Ja … jestem smutny.- odpowiedział smutek łamiącym się głosem.

Staruszka usiadła obok niego.

- Smutny jesteś ? – powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową.
- A co Cię tak bardzo zasmuciło?

Smutek westchnął głęboko. Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać? Ileż razy już o tym marzył.

- Ach, … wiesz …, zaczął powoli i z namysłem, najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi. Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi 
i towarzyszyć im przez pewien czas. Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem. Boją się mnie jak morowej zarazy. 

I znowu westchnął… Wiesz …, ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić. Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać. 
A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności.
Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału. Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać. I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane.   Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez.
Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności.

- Masz rację – potwierdziła staruszka – ja też często widuję takich ludzi.

Smutek jeszcze bardziej się skurczył. 

- Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi. Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą. Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany. Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy. Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co pewien czas się otwiera. A jak to boli! Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany. Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał. Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem. Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia – Smutek zamilkł. 

Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze, potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem. Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie.

- Płacz, płacz smutku – wyszeptała czule. Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił. Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam. Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona. 

Smutek nagle przestał płakać. Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę:

- Ale … ale kim Ty właściwie jesteś?
- Ja? – zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko jak małe dziecko.


JA JESTEM



autor niestety nieznany


P.S.

Ona jest zawsze z nami, nawet gdy jej nie dostrzegamy! 


Jest z nami, bo to właśnie dzięki niej widzimy słońce w nasze najbardziej pochmurne dni!! To dzięki niej czekamy na lepsze jutro !!


A gdy zdaje nam się to najgorsze, że odeszła już to:

przychodzi do nas w Przyjacielu, który podaje nam rękę i podnosi na duchu... 

Przychodzi w uśmiechu, słowie, gestach życzliwych nieznajomych...



    Pamiętajmy - Nadzieja jest zawsze z nami ! 


Ktoś już powiedział "Nadzieja umiera ostatnia", 

czyli nigdy przed nami !!!  


                                                                    Ludwika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawienie swoich odczuć...spostrzeżeń...myśli...