Leopold Staff
(1878-1957)
polski poeta, tłumacz eseista
urodził się we Lwowie
urodził się we Lwowie
Zodiakalny Skorpion; Numerologiczna 5
Problemów się nie rozwiązuje.
Problemy się przeżywa,
Jak dnie, których, gdy miną, już nie ma.
Jak szaty zużyte,
Z których się wyrosło,
Spadają z ramion
I w drzwi ostatnie
Wchodzisz nagi i wolny
Jak świt.
Nie wierzyłem
Stojąc nad brzegiem rzeki,
Która była szeroka i rwista,
Że przejdę ten most,
Spleciony z cienkiej, kruchej trzciny
Powiązanej łykiem.
Szedłem lekko jak motyl
I ciężko jak słoń,
Szedłem pewnie jak tancerz
I chwiejnie jak ślepiec.
Nie wierzyłem, że przejdę ten most,
I gdy stoję już na drugim brzegu,
Nie wierzę, że go przeszedłem.
Czytam historię
I widzę, coś robił
Przez tysiąclecia, Człowiecze!
Zabijałeś, mordowałeś
I wciąż przemyśliwasz,
Jak by to robić lepiej.
Zastanawiam się, czyś godzien,
Aby cię pisać przez wielkie C.
Jako
dziewięciolatek dostał
– w nagrodę za pilność – “Pana Tadeusza”
i właśnie ta epopeja stała się pierwszym impulsem do pisania wierszy.
– w nagrodę za pilność – “Pana Tadeusza”
i właśnie ta epopeja stała się pierwszym impulsem do pisania wierszy.
Leopold
Staff jest poetą trzech epok:
1. Młodej
Polski
2. Dwudziestolecia
międzywojennego
3. Okresu
powojennego
Jego Wierszami zaczytuję się... Zaczytuję się...
Zaczytuję się nieskończenie.... I zawsze coś w nich nowego dla siebie odnajduję... Na nowo mnie zachwyca... Fascynuje...
Mój
ukochany Poeta, dla niego Mickiewicz, a dla mnie On stał się Inspiracją, Natchnieniem do
wypisywania z siebie...
Wedle słów Jego - "Boleść ma prawo szukać ukojeń'.
Wedle słów Jego - "Boleść ma prawo szukać ukojeń'.
Jego Wierszami zaczytuję się... Zaczytuję się...
Zaczytuję się nieskończenie.... I zawsze coś w nich nowego dla siebie odnajduję... Na nowo mnie zachwyca... Fascynuje...
"Leopold Staff – w
jego wierszach mój kawałek Nieba."
Ludwika
Ludwika
Zapraszam zatem do zaczytania od wiersza, jakże pożytecznego:
"Jak
czytać wiersze"
Siądź
z książką na fontanny krawędzi kamiennej,
W
której ogród odbija się i błękit czysty,
Połóż
przy sobie uschły kwiat, pożółkłe listy,
Wstążkę
i mandolinę, instrument piosenny.
I
kiedy słońce kończyć będzie bieg swój dzienny,
Najsłodszy
ranek szczęścia przypomnij świetlisty
I
wieczór najsmutniejszych łez, gdy ametysty
Niebios
zlewały na cię zmierzch bólem brzemienny.
I gdy
dwie łzy upadną na kwiat, listy, wstążkę,
Oparłszy
skroń na dłoni, otwórz cicho książkę,
A
zrozumiesz, co znaczą słowa: zmierzch, żal, smutki.
I gdy
podniesiesz czoło po zadumie długiej,
Zaznacz
tę stronę modrym kwiatem niezabudki
I
nigdy już nie czytaj jej w życiu raz drugi.
„Mam
zwyczaj”
Mam
zwyczaj pisać tylko w nocy,
Kiedy jest ciemność, spokój, cisza,
Gdy gwiazdy błądzą jak prorocy,
A wszystkie patrzą na Jowisza.
Kiedy jest ciemność, spokój, cisza,
Gdy gwiazdy błądzą jak prorocy,
A wszystkie patrzą na Jowisza.
Bo
Jowisz to jest bóg wszechwładny,
Co dzierży ład wśród mgławic dymów
I nie przepuści gwieździe żadnej,
Jak ja żadnemu z moich rymów.
Co dzierży ład wśród mgławic dymów
I nie przepuści gwieździe żadnej,
Jak ja żadnemu z moich rymów.
I
wiedzie je na rytmu pasku
Przez nieskończonych niebios błonia,
I robi się z gwiezdnego piasku,
Jak z słów, poezja i harmonia.
Przez nieskończonych niebios błonia,
I robi się z gwiezdnego piasku,
Jak z słów, poezja i harmonia.
Aż
księżyc zjawia się w eterze,
Siejąc krytycznie słońca echa,
I, wzrok utkwiwszy w mym papierze,
Zadowolony się uśmiecha.
Siejąc krytycznie słońca echa,
I, wzrok utkwiwszy w mym papierze,
Zadowolony się uśmiecha.
“ODYS”
Niech
cię nie niepokoją
Cierpienia twe i błędy.
Wszędy są drogi proste
Lecz i manowce wszędy.
Cierpienia twe i błędy.
Wszędy są drogi proste
Lecz i manowce wszędy.
O
to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało.
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało.
Zostanie
kamień z napisem:
Tu leży taki i taki.
Każdy z nas jest Odysem,
Co wraca do swej Itaki.
Tu leży taki i taki.
Każdy z nas jest Odysem,
Co wraca do swej Itaki.
“Kochać
i tracić”
Kochać
i tracić, pragnąć i żałować,
Padać boleśnie i znów się podnosić,
Krzyczeć tęsknocie “precz!” i błagać “prowadź!”
Oto jest życie: nic, a jakże dosyć…
Padać boleśnie i znów się podnosić,
Krzyczeć tęsknocie “precz!” i błagać “prowadź!”
Oto jest życie: nic, a jakże dosyć…
Zbiegać
za jednym klejnotem pustynie,
Iść w toń za perłą o cudu urodzie,
Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie.
Iść w toń za perłą o cudu urodzie,
Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie.
“Problemy”
Problemów się nie rozwiązuje.
Problemy się przeżywa,
Jak dnie, których, gdy miną, już nie ma.
Jak szaty zużyte,
Z których się wyrosło,
Spadają z ramion
I w drzwi ostatnie
Wchodzisz nagi i wolny
Jak świt.
„Chwila”
Że
mija? I cóż, że przemija?
Od tego chwila, by minęła,
Zaledwo moja, już niczyja,
Jak chmur znikome arcydzieła.
Od tego chwila, by minęła,
Zaledwo moja, już niczyja,
Jak chmur znikome arcydzieła.
Chociaż
się wszystko wiecznie zmienia
I chwila chwili nie pamięta,
Zawsze w jeziorach na przemiany
Kąpią się gwiazdy i dziewczęta.
I chwila chwili nie pamięta,
Zawsze w jeziorach na przemiany
Kąpią się gwiazdy i dziewczęta.
„Pieśń
dziękczynna”
Jakże
cię wielbić muszę,
Jakże cię kochać bardzo,
Żeś dał mi, Panie, duszę,
Chociaż nią ludzie gardzą.
Jakże cię kochać bardzo,
Żeś dał mi, Panie, duszę,
Chociaż nią ludzie gardzą.
Jakżem
wyrazić w stanie
Dzięk tobie tysiąckrotny,
Żeś stworzył miłość, Panie,
Choć żyję tak samotny.
Dzięk tobie tysiąckrotny,
Żeś stworzył miłość, Panie,
Choć żyję tak samotny.
Chwałę
twą śpiewa bicie
Serca w mej piersi głębi,
Żeś dał mi krótkie życie,
Które śmierć wieczna zgnębi.
Serca w mej piersi głębi,
Żeś dał mi krótkie życie,
Które śmierć wieczna zgnębi.
„Czucie
niewinne”
Łąkami idę. W krąg kwiaty
I słychać brzęki pszczelne.
W powietrzu modro - złotym
Śni próżnowanie niedzielne.
Słońce świeci spokojnie,
Jak gdyby od niechcenia;
Obłoki są tak białe,
Jakby nie mogły siać cienia.
Ptak śpiewa, jakby nie śpiewać
Nikomu ani się śniło.
Jest mi tak dobrze na duszy,
Jakby mnie wcale nie było.
Najpiękniej bowiem jest, kiedy
Piękna nie czuje się zgoła
I tylko jest się, po prostu
Tak, jak jest wszystko dokoła.
Łąkami idę. W krąg kwiaty
I słychać brzęki pszczelne.
W powietrzu modro - złotym
Śni próżnowanie niedzielne.
Słońce świeci spokojnie,
Jak gdyby od niechcenia;
Obłoki są tak białe,
Jakby nie mogły siać cienia.
Ptak śpiewa, jakby nie śpiewać
Nikomu ani się śniło.
Jest mi tak dobrze na duszy,
Jakby mnie wcale nie było.
Najpiękniej bowiem jest, kiedy
Piękna nie czuje się zgoła
I tylko jest się, po prostu
Tak, jak jest wszystko dokoła.
“MOST”
Nie wierzyłem
Stojąc nad brzegiem rzeki,
Która była szeroka i rwista,
Że przejdę ten most,
Spleciony z cienkiej, kruchej trzciny
Powiązanej łykiem.
Szedłem lekko jak motyl
I ciężko jak słoń,
Szedłem pewnie jak tancerz
I chwiejnie jak ślepiec.
Nie wierzyłem, że przejdę ten most,
I gdy stoję już na drugim brzegu,
Nie wierzę, że go przeszedłem.
"Miłość"
Kochałem
ciebie, drzewo, kiedyś stało w lesie
- Dębe, buczę, lipowe, świerczane, jesionne -
Oblane miodem słońca, własnym chłodem wonne,
Korzeniem tkwiące w ziemi, czołem w nieb bezkresie.
Myślałem twoim szumem, gdy wiatry przegonne
Targały cię, chmur gnając zszarpane paczesie.
Ale dziś mi potrzebne jesteś na przyciesie,
Ty piękne, zdrowe, twarde, mocne i bezbronne.-
Pożegnaj się z wyżyją, z wiatrem, niebem, borem!
Drżysz pod żelaznym 'Biesem, padasz pod toporem
I szumisz raz ostatni, waląc się na pował!
Jam z drapieżnej miłości ciebie zamordował!
I ociosu jąć pień twój, legły co dopiero,
Kocham cię gwałtem ramion i myślę siekierą!
- Dębe, buczę, lipowe, świerczane, jesionne -
Oblane miodem słońca, własnym chłodem wonne,
Korzeniem tkwiące w ziemi, czołem w nieb bezkresie.
Myślałem twoim szumem, gdy wiatry przegonne
Targały cię, chmur gnając zszarpane paczesie.
Ale dziś mi potrzebne jesteś na przyciesie,
Ty piękne, zdrowe, twarde, mocne i bezbronne.-
Pożegnaj się z wyżyją, z wiatrem, niebem, borem!
Drżysz pod żelaznym 'Biesem, padasz pod toporem
I szumisz raz ostatni, waląc się na pował!
Jam z drapieżnej miłości ciebie zamordował!
I ociosu jąć pień twój, legły co dopiero,
Kocham cię gwałtem ramion i myślę siekierą!
„Człowiek”
Czytam historię
I widzę, coś robił
Przez tysiąclecia, Człowiecze!
Zabijałeś, mordowałeś
I wciąż przemyśliwasz,
Jak by to robić lepiej.
Zastanawiam się, czyś godzien,
Aby cię pisać przez wielkie C.
„Kiedy
spotykam cię w lesie”
Kiedy
spotykam cię w lesie,
Co szumem w sen się kołysze,
Pytam: "Dlaczego ty do mnie nie mówisz,
Lecz echo słów jeno twych słyszę?"
Gdy cię spotykam w ogrodzie,
Gdzie wonie zwiewa wiew chyży,
Pytam: "Dlaczego na pierś mi nie padasz,
Lecz jeno woń czuję twej bliży?"
Gdy cię spotykam nad studnią,
Gdzie niebo w wód śpi błękicie,
Pytam: "Dlaczego nie widzę twych oczu,
Lecz jeno ich w wodzie odbicie?"
Kiedy spotykam cię we śnie,
Który wykwita w noc z głuszy,
Pytam: "Dlaczego cię nie ma na świecie,
Lecz żyjesz jedynie w mej duszy?..."
Co szumem w sen się kołysze,
Pytam: "Dlaczego ty do mnie nie mówisz,
Lecz echo słów jeno twych słyszę?"
Gdy cię spotykam w ogrodzie,
Gdzie wonie zwiewa wiew chyży,
Pytam: "Dlaczego na pierś mi nie padasz,
Lecz jeno woń czuję twej bliży?"
Gdy cię spotykam nad studnią,
Gdzie niebo w wód śpi błękicie,
Pytam: "Dlaczego nie widzę twych oczu,
Lecz jeno ich w wodzie odbicie?"
Kiedy spotykam cię we śnie,
Który wykwita w noc z głuszy,
Pytam: "Dlaczego cię nie ma na świecie,
Lecz żyjesz jedynie w mej duszy?..."
A Jego myśli... jakże mi bliskie.... jakże znajome....
********
"Najgłębszy
smutek jest milczeniem"
********
"Jestem
jak serce gwiazdy wystygłej, umarłej.
Gdzieś dawno przed tysiącem
wieków zapomnianej."
********
"Dość
się weseli serce, gdy daje i sobą się dzieli"
********
"Kwiaty
na to są, ażeby więdły,
Ale
serca są, żeby kochały"
********
"Chociaż
nie widzę Ciebie,
czuję Cię zawsze przy sobie"
czuję Cię zawsze przy sobie"
********
„Każda
chwila jest kroplą wieczności,
życie
mgnieniem jej oka,
tyle
jest spraw arcyważnych”
********
„Kto
przeżyć jedną chwilę umie duszą całą,
Temu oddaje całą wieczność chwila jedna"
Temu oddaje całą wieczność chwila jedna"
********
„Po
minionych złych deszczach i burzy
Powracają burze i złe deszcze
Ale ciągle nadzieja mi wróży,
Że to, czego czekam, przyjdzie jeszcze.”
Powracają burze i złe deszcze
Ale ciągle nadzieja mi wróży,
Że to, czego czekam, przyjdzie jeszcze.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawienie swoich odczuć...spostrzeżeń...myśli...