Król francuskich żab postanowił wydać córkę za mąż. Ponieważ było to jego jedyne dziecko, więc za wszelką cenę chciał ją mieć przy sobie. Niestety tradycja,
a także doradcy królewscy nakazywali podjąć jak najszybsze kroki celem znalezienia małżonka dla pięknej żabiej księżniczki.
Król
wpadł na pomysł ogłoszenia turnieju, którego zwycięzca miałby
poślubić księżniczkę. Przewrotność pomysłu polegała na
niemożliwym do wykonania zadaniu turniejowym. W całym żabim
królestwie pojawiły się więc afisze
z informacją, że ten kto pierwszy wejdzie na ... Wieżę Eiffla ten poślubi piękną księżniczkę.
z informacją, że ten kto pierwszy wejdzie na ... Wieżę Eiffla ten poślubi piękną księżniczkę.
W żabim świecie zawrzało: przecież to zadanie
jest niewykonalne dla części gatunku ludzkiego, który stworzył to
monstrum, więc jakie szanse mają małe żabki?! ... żadnych!!!
Większość żabich amatorów zrezygnowała na starcie. Znalazło
się jednak kilku śmiałków, którzy stwierdzili, że muszą
spróbować.
Pod
wieżą zebrało się mnóstwo kumkających gapiów. Turniej
rozpoczęto. Kilkunastu śmiałków sam widok olbrzyma tak przeraził,
że wycofali się nie pokonując nawet pierwszego stopnia. Kilku
innych po pokonaniu paru stopni spojrzało w górę i po jednomyślnym
- „Niemożliwe!” - wrócili do tłumu. Dwóch doszło już na
trzecie piętro, ale zarówno widok w górę jak i w dół był
przytłaczający, a i zgromadzeni „kibice” coraz głośniej
krzyczeli, że jest to niemożliwe ... poddali się.
Jednemu udało
się pokonać ok. 0,1 dystansu. Spojrzał na twarze tłumu
zgromadzonego pod wieżą – wszystkie krzyczały: „to
niewykonalne”. Spojrzał
w górę – w tym pochmurnym dniu szczyt Wieży Eiffla był ledwie dostrzegalny. Głos wewnętrzny dopełnił reszty – zszedł przegrany.
w górę – w tym pochmurnym dniu szczyt Wieży Eiffla był ledwie dostrzegalny. Głos wewnętrzny dopełnił reszty – zszedł przegrany.
Król
już zacierał ręce gdy nagle z tłumu pod wieżą wyłonił się
kolejny śmiałek. Nieśmiało podszedł do pierwszego stopnia
prowadzony zrezygnowanymi okrzykami gapiów: „odpuść sobie!”,
„to niewykonalne!”.
Pierwszy stopień ... pierwsze piętro
... już pokonał pierwszą połowę dystansu. Wolno, w
swoim własnym tempie, konsekwentnie podążał do góry. Tłum
wciąż krzyczał: „zejdź, szkoda twojego czasu!”, „nikt nie
jest w stanie wejść na szczyt”. Ostatnie piętro ... ostatni
schodek – jest!, udało się! Pozostała już tylko droga z
powrotem po odbiór nagrody – ślicznej królewny.
Na
dole okrzyki, zbiegło się pełno żabich dziennikarzy: „jak
ci się to udało?”, „zrobiłeś coś co było niewykonalne –
jak?”, „przecież widziałeś poprzedników, którzy schodzili
zrezygnowani, słyszałeś co mówili, widziałeś jak wielka jest
wieża
i jak wiele trudu cię czeka, słyszałeś zrezygnowane komentarze zgromadzonych – jak, słyszysz, jak ci się to udało!?"
i jak wiele trudu cię czeka, słyszałeś zrezygnowane komentarze zgromadzonych – jak, słyszysz, jak ci się to udało!?"
Bohater
uśmiechał się tylko milcząco. Nagle ktoś z tłumu krzyknął:
„On nic nie słyszał - od urodzenia nie słyszy!” ..."
"Podążaj
za marzeniami "Arkadiusz Śmigielski
P.S.
Myślę, że po przeczytaniu tej przypowieści większość z Was uwierzyło w swoje możliwości i podąży ku spełnianiu swoich Marzeń!!! Powodzenia!!!
I będziecie też pamiętać, że bycie czasem głuchym na innych nie jest czymś złym, i nie jest też ich lekceważeniem jak nas w domu, w szkole, religii uczono.
To, czasami wręcz jedyna możliwość na nie zatracenie siebie, i znalezienie swojego - tylko Swojego Szczęścia w tym świecie.
Dlatego żałuję, że nie potrafiłem być "ślepy i głuchy". Zaszedł bym o wiele dalej...
OdpowiedzUsuńnie ma co żałować, zawsze można zacząć od początku ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam