Ludmiła
Marjańska
(1923
- 2005)
polska poetka, prozaik, tłumacz
urodzona
w Częstochowie
Zodiakalny
Koziorożec; Numerologiczna 8
Poetka,
która zachwyciła mnie obrazem i barwą swoich słów
- całą
paletę rozłożyła przed mną....
Zachłysnęłam
się... Oczarowałam.... Brzmienie znajome...
Staff w sukience...
Pokochałam ją od pierwszych wersów...
Wyczuwalne pokrewieństwo
dusz...
"To
jestem tylko ja
ograniczona
sobą,
niemądra
i świadoma,
uległa,
ułożona,
niepełna
i niecała
w
zmiennych granicach ciała
dobra
z nadmiaru zła"
Przygotowując
ten post przy okazji zajrzałam do internetu,
by zobaczyć ile jest jej wierszy w sieci....
by zobaczyć ile jest jej wierszy w sieci....
I niestety... zawiodłam się... rozczarowałam...
Tak
mało informacji, by nie napisać mizernie
o Poetce, która żyła dla
ludzi:
"Bez
ludzi nie istnieję.
Jestem
pustym naczyniem,
wyschłym
korytem, którym
piasek
pustynny płynie.
Ich
bliskość jest jak woda:
jałową
ziemię użyźni
i
dojrzeją w ogrodach
owoce
dla moich bliźnich."
Dlaczego nie można jej wierszy znaleźć na stronach z naszymi, rodakami poetami, i poetkami obok Poświatowskiej, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, czy Szymborskiej? Czemuż? Zastanawiające...
Czy dlatego, iż nie szła
z trendami powojennymi i nie pisała o przeżyciach narodu? A pisała z rytmem serca, pisała zbyt po kobiecemu, tak z siebie?? Czy znacie jej twórczość w ogóle...?
Namiastkę pięknych słów o Ludmile Marjańskiej znalazłam tu: http://www.culture.pl/baza-literatura-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/eAN5/content/ludmila-marjanska
W
archiwum Toposu, gdzie jest kilka słów samej Poetki o swej
twórczości: http://www.topos.iq.pl/archive/goscie/gosc03.htm
oraz na stronie szkoły, która była zaprzyjaźniona z Poetką i nosi jej imię: http://www.spmlodowice.pl/patronka.html
oraz na stronie szkoły, która była zaprzyjaźniona z Poetką i nosi jej imię: http://www.spmlodowice.pl/patronka.html
Zapraszam
zatem na wędrówkę szlakiem poezji Ludmiły:
Świadomość
To
jestem tylko ja
w
granicach pięciu zmysłów:
przez
krótkowidza szkła
wpatrzona
w pępek własny,
wsłuchana
w nocny krzyk
niemowląt
i puchacza
węsząca
spaleniznę
i
dym wygasłych pieców,
smakuję
morską sól
i
gęstą słodycz miodu
żywa
przez dotyk twój.
To
jestem tylko ja
ograniczona
sobą,
niemądra
i świadoma,
uległa,
ułożona,
niepełna
i niecała
w
zmiennych granicach ciała
dobra
z nadmiaru zła
***
Między
litością i rozpaczą
między
słabością a przymusem
po
kamiennej podłodze nienawiści
schodzę
na dno współczucia
krok
po kroku
kamieniejąc
Puma
Powoli
się oswajam z nowym krajobrazem,
albo
on mnie oswaja
dziką
i nieufną
wobec
obcych stron, ludzi, zwierząt.
A
przecież kiedyś ufałam wszystkiemu
z
zamkniętymi oczami szłam
w
obcy las,
w
nieznany wąwóz życia.
I
przyjmowałam cudzy los jak własny
akceptując
niepojętą inność.
Teraz
jak puma, której się udało
umknąć
z zasadzki,
przemykam
się chyłkiem,
wypatrując
wokół
pozostawionych
sideł.
***
Niech
noc ukryje nasze twarze,
postacie
– ludzkie, więc ułomne.
Niech
w cieniu nocy się ukaże
piękno
jedyne i ogromne.
Niech
będzie cisza. Ludzkie słowo -
ochrypłe,
głuche, nieporadne -
niech
zmilknie przed tej nocy mową,
bo
piękna nie wypowie żadne.
Niech
noc i cisza nas ukryje
przed
całym światem i przed sobą
i
niech się zęby, piersi, szyje
przemijającą
cieszą dobą.
Modlitwa
Bez nieograniczonych przestrzeni,
Boże ziemi zaoranej pługiem,
zechciej ludzi w ludzi przemienić,
niech im życie nie będzie zbyt długie.
Nie czyń z nich aniołów, niech wzniośle
nie przemawiają do siebie,
a Ten, który jechał na ośle,
niech im pomaga w potrzebie -
nie za bardzo, tyle, ile trzeba,
żeby mogli pić świeże mleko
i codziennie mieli kromkę chleba
takiego, jak na wsi pieką.
A jeżeli nie można inaczej,
jeśli musi być z wielkiej piekarni,
odejmij im wszystkie rozpacze
i po trudnym życiu przygarnij.
***
Słońca
naszego powszedniego
nie
zabieraj nam trosko.
Miłość
naszą oszczędź,
nie
zabijaj jej
codziennością
Piąty zmysł
Chwalę dotyk: zmysł piaty
zmysł niezastąpiony.
Wniebowstąpienie dotykanej skóry.
Opuszki palców na uległej harfie.
Oto muzyka konkretna,
cielesna.
Gotyk dotyku.
Grzeszny akt strzelisty.
Miłosne
wpiekłowstapienie
***
Kobieta
we mnie
płacze
nad
utraconą miłością
Kobieta
we mnie
czeka
na
nowa miłość
Wierzy
że
jej serce nie umarło
i
patrzy z niedowierzaniem
w
lustro
***
Ktoś
nieznany I nagle
niespodziewana
bliskość
nic
o nim nie wiesz
i
naraz wiesz wszystko
Nie
musisz o nic pytać
nic
nie musisz wiedzieć
ani
co było
ani
też co będzie
Nie
ma przyszłości
a
przeszłość oślepła
Świat
się zatrzymał
Jego
głos pełen ciepła
***
Nie
bliskość nie obecność
nie
spojrzenie nawet
tylko
słowa – nie
nawet
nie one
lecz
głos
jego
ton
barwa
ważne
jak w pianinie
gdy
pod czułym dotknięciem
muzyka
popłynie
budząc
oddźwięk
'Zaręczyny'
Na
wspólną radość,
na wspólną biedę,
na chleb
codzienny
i na poranne otwarcie oczu
w blasku
słonecznym;
na
dobry wieczór,
na długi wieczór,
na zgodne
ciepłe
ścielenie łóżek;
na
zdrowie
(ile je trzeba cenić),
i na wszystkie
choroby;
zapalenie słów,
ostry nieżyt
cierpliwości,
gorączkowe czekanie,
plamistą
zazdrość;
na
twoją obcość,
na moją inność,
na dwie
połowy
w jednej łupinie -
słodki orzech
twardy
do zgryzienia -
na
nieustanne sobą zdziwienie,
na gniew i krzywdę i
przebaczenie
wybieram
Ciebie.
Małżeństwo'
Jesteśmy
sobie potrzebni jak ziemi
potrzebna
woda, jeśli plon ma przynieść.
Ach,
czy to miłość?
Jej
owoce przecież
dawno
dojrzały i mówimy o nich:
daleko
padły jabłka od jabłoni.
A
więc jałowe lata nas czekają —
dwoje
wygnańców z miłosnego raju?
Tylko
trud dzielić i codzienny chleb
czy
potrafimy, aby nie był gorzki?
Spróbujmy
jednak.
Po
burzliwym dniu
cieszy
łagodny i spokojny zmierzch.
Podaj
mi rękę. Nie jesteśmy sami.
Jabłoń
przekwitła, lecz pachnie jabłkami.
***
Dzień
dobry drzewo
Wyciągasz
gałęzie
lekko
zaróżowione
od
porannego chłodu
przeciągasz
się w przeczuciu
przedwieczornych
deszczów
gotowe
pęcznieć sokami
wystrzelić
śmiechem
zielonych
listków
osłaniać
nas od słońca
zbyt
natarczywego
Dzień
dobry drzewo
dobre
drzewo -
pokochanowska
poczarnoleska
lipo
moja
śródmiejska
Bezradność
Jak
cię pocieszyć? Nie ma pocieszenia
Przeżyć
miłość to przeżyć śmierć.
Znieruchomiały
świat nie skamienieje.
Wiruje
wśród galaktyk
jak
oszalały bąk.
To
tylko w nas
zamiera,
ginie kosmos
na
sekundę wieczności.
Bezradne
ręce chcą pochwycić to,
co
już uchodzi za granicę pojęć.
Nie
zatrzymamy dla siebie już nic:
głosu,
uśmiechu, ciała.
Będą
trwać jeszcze w nas
przez
krótką chwilę, we śnie
powracać
nieoczekiwanie,
gdy
w monotonnym rytmie dni
będziemy
szli ku nieznanej godzinie,
w
której i dla nas otworzą się bramy.
I
wejdziemy w rojowisko gwiazd
***
Lustra
się tłuką
spadają
obrazy
nadchodzi
nieuchronne
niesłyszalnym
krokiem
Koty
sierść jeżą
słysząc
głuchy stukot
Cztery
ściany jak głazy
lecz
mury bezbronne
Co
ma nadejść przenika
przez
serca, przez ściany
a
żeby zabrać
tych,
których kochamy
***
Tak
się bardzo tak się staramy
sensem
wypełnić dzień
W
pozłacane nieprawdziwe ramy
starannie
oprawiamy cień (…)
Nie
odchodź zostań
w
księdze snów
Gdy
ją otworzę
może
spotkam
cię znów
i
już nie będzie
rozstań
Przytul mnie
Przytul mnie
powiedz
że to nie koniec
miłości
życia
że noc
nie
zamyka dnia
że istnieje poranek
pełen głosów
zapachów
nadziei
Oczywiście mogłabym jeszcze wiele, wiele wstawić wierszy Ludmiły Marjańskiej. Mam nadzieję, że Komuś z Was również przypadnie do serca jej poezja.
A tak na koniec jeszcze kilka niesamowitych myśli
„Żyjesz
z ostrym nożem nostalgii
wbitym między żebra”
********
„W
literach znowu krzyczą
martwe wargi”
********
„A
przede mną niebo się rozlewa
obłoki
na falach się kładą
morze
zaczyna śpiewać
tylko
ja milczę jak zaklęta”
********
„Trzeba
długo bić głową w ścianę
aby
się rozstąpiła
na
rozkwitający ogród”
********
„Bliskość
może oddalać
a
dal tworzyć bliskość”
********
„Tak
niewiele
a
i tak w nadmiarze
Szczątki
szczęścia
ułamki
marzeń”
********
Miłość
Nierzeczowe
zrzeczenie
się siebie
na
rzecz innej
nierzeczywistej
osoby
Dorzecze
niedorzeczności
********
„Każdy
dzień jest otwartą raną
jak
czarne wnętrze tulipanu”
********
„Ból
jest po to żeby zrozumieć cierpienie
innych”
********
„By
sprostać życiu wystarczy
wiara”
********
„Sen
wyzwala w nas to, czego nie było
i nie będzie”
i nie będzie”
********
„Wszystkim
dzisiaj tak szybko
mija
dzień za dniem
tylko
noce długie
jak
ciężki dyżur wśród nieuleczalnych”
********
„Dni
płyną jak rzeka w
kierunku ujścia”
********
„Tak
szybko przeleciało
jakby
się śniło
i
stale było mało”
********
„Gdy
się oczy napatrzeniem zmęczą
przymknę
powieki
i
zachwyt w niebo wzleci
rozkwitając
tęczą”
********
„Niebo
zaniosło się szlochem
nad
zamkniętym życiem
nad
prochem”
********
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawienie swoich odczuć...spostrzeżeń...myśli...