środa, 26 grudnia 2012

26 grudnia urodziła się..





Ludmiła Marjańska
(1923 - 2005)
polska poetka, prozaik, tłumacz
urodzona w Częstochowie


Zodiakalny Koziorożec; Numerologiczna 8

Poetka, która zachwyciła mnie obrazem i barwą swoich słów 
- całą paletę rozłożyła przed mną....

Zachłysnęłam się... Oczarowałam.... Brzmienie znajome... 
Staff w sukience... Pokochałam ją od pierwszych wersów... 

Wyczuwalne pokrewieństwo dusz...


"To jestem tylko ja
ograniczona sobą,
niemądra i świadoma,
uległa, ułożona,
niepełna i niecała
w zmiennych granicach ciała
dobra z nadmiaru zła"


Przygotowując ten post przy okazji zajrzałam do internetu, 
by zobaczyć ile jest jej wierszy w sieci.... 

I niestety... zawiodłam się... rozczarowałam... 
 Tak mało informacjiby nie napisać mizernie  
o Poetce, która żyła dla ludzi:

"Bez ludzi nie istnieję.
Jestem pustym naczyniem,
wyschłym korytem, którym
piasek pustynny płynie.

Ich bliskość jest jak woda:
jałową ziemię użyźni
i dojrzeją w ogrodach
owoce dla moich bliźnich."

Dlaczego nie można jej wierszy znaleźć na stronach z  naszymi, rodakami poetami, i poetkami obok Poświatowskiej, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, czy Szymborskiej?   Czemuż?   Zastanawiające... 

Czy dlatego, iż nie szła z  trendami  powojennymi  i  nie pisała o przeżyciach narodu?  A pisała z  rytmem serca, pisała zbyt po kobiecemu, tak z siebie?? Czy znacie jej twórczość w ogóle...?



W archiwum Toposu, gdzie jest kilka słów samej Poetki o swej twórczości: http://www.topos.iq.pl/archive/goscie/gosc03.htm 
oraz na stronie szkoły, która była zaprzyjaźniona z Poetką i nosi jej imię: 
http://www.spmlodowice.pl/patronka.html



Zapraszam zatem na wędrówkę szlakiem poezji Ludmiły:

Świadomość

To jestem tylko ja
w granicach pięciu zmysłów:

przez krótkowidza szkła
wpatrzona w pępek własny,
wsłuchana w nocny krzyk
niemowląt i puchacza
węsząca spaleniznę
i dym wygasłych pieców,
smakuję morską sól
i gęstą słodycz miodu
żywa przez dotyk twój.

To jestem tylko ja
ograniczona sobą,
niemądra i świadoma,
uległa, ułożona,
niepełna i niecała
w zmiennych granicach ciała
dobra z nadmiaru zła




***
Między litością i rozpaczą
między słabością a przymusem
po kamiennej podłodze nienawiści
schodzę na dno współczucia
krok po kroku
kamieniejąc




Puma

Powoli się oswajam z nowym krajobrazem,
albo on mnie oswaja
dziką i nieufną
wobec obcych stron, ludzi, zwierząt.
A przecież kiedyś ufałam wszystkiemu
z zamkniętymi oczami szłam
w obcy las,
w nieznany wąwóz życia.
I przyjmowałam cudzy los jak własny
akceptując niepojętą inność.
Teraz jak puma, której się udało
umknąć z zasadzki,
przemykam się chyłkiem,
wypatrując wokół
pozostawionych sideł.



***

Niech noc ukryje nasze twarze,
postacie – ludzkie, więc ułomne.
Niech w cieniu nocy się ukaże
piękno jedyne i ogromne.

Niech będzie cisza. Ludzkie słowo -
ochrypłe, głuche, nieporadne -
niech zmilknie przed tej nocy mową,
bo piękna nie wypowie żadne.

Niech noc i cisza nas ukryje
przed całym światem i przed sobą
i niech się zęby, piersi, szyje
przemijającą cieszą dobą.





Modlitwa

Bez nieograniczonych przestrzeni,
Boże ziemi zaoranej pługiem,
zechciej ludzi w ludzi przemienić,
niech im życie nie będzie zbyt długie.
Nie czyń z nich aniołów, niech wzniośle
nie przemawiają do siebie,
a Ten, który jechał na ośle,
niech im pomaga w potrzebie -
nie za bardzo, tyle, ile trzeba,
żeby mogli pić świeże mleko
i codziennie mieli kromkę chleba
takiego, jak na wsi pieką.

A jeżeli nie można inaczej,
jeśli musi być z wielkiej piekarni,
odejmij im wszystkie rozpacze
i po trudnym życiu przygarnij.




***
Słońca naszego powszedniego
nie zabieraj nam trosko.
Miłość naszą oszczędź,
nie zabijaj jej
codziennością



Piąty zmysł

Chwalę dotyk: zmysł piaty
zmysł niezastąpiony.
Wniebowstąpienie dotykanej skóry.
Opuszki palców na uległej harfie.
Oto muzyka konkretna,
cielesna.
Gotyk dotyku.
Grzeszny akt strzelisty.
Miłosne
wpiekłowstapienie



***

Kobieta we mnie
płacze
nad utraconą miłością

Kobieta we mnie
czeka
na nowa miłość

Wierzy
że jej serce nie umarło
i patrzy z niedowierzaniem
w lustro



***
Ktoś nieznany I nagle
niespodziewana bliskość
nic o nim nie wiesz
i naraz wiesz wszystko
Nie musisz o nic pytać
nic nie musisz wiedzieć
ani co było
ani też co będzie
Nie ma przyszłości
a przeszłość oślepła
Świat się zatrzymał
Jego głos pełen ciepła



***
Nie bliskość nie obecność
nie spojrzenie nawet
tylko słowa – nie
nawet nie one
lecz głos
jego ton
barwa
ważne jak w pianinie
gdy pod czułym dotknięciem
muzyka popłynie
budząc oddźwięk



'Zaręczyny'

Na wspólną radość, 

na wspólną biedę, 
na chleb codzienny 
i na poranne otwarcie oczu 
w blasku słonecznym; 


na dobry wieczór, 

na długi wieczór, 
na zgodne ciepłe 
ścielenie łóżek; 


na zdrowie 

(ile je trzeba cenić), 
i na wszystkie choroby; 
zapalenie słów, 
ostry nieżyt cierpliwości, 
gorączkowe czekanie, 
plamistą zazdrość; 


na twoją obcość, 

na moją inność, 
na dwie połowy 
w jednej łupinie - 
słodki orzech 
twardy do zgryzienia - 



na nieustanne sobą zdziwienie, 
na gniew i krzywdę i przebaczenie 

wybieram Ciebie. 




Małżeństwo'

Jesteśmy sobie potrzebni jak ziemi
potrzebna woda, jeśli plon ma przynieść.
Ach, czy to miłość?
Jej owoce przecież
dawno dojrzały i mówimy o nich:
daleko padły jabłka od jabłoni.
A więc jałowe lata nas czekają —
dwoje wygnańców z miłosnego raju?
Tylko trud dzielić i codzienny chleb
czy potrafimy, aby nie był gorzki?
Spróbujmy jednak.
Po burzliwym dniu
cieszy łagodny i spokojny zmierzch.

Podaj mi rękę. Nie jesteśmy sami.
Jabłoń przekwitła, lecz pachnie jabłkami.



***
Dzień dobry drzewo
Wyciągasz gałęzie
lekko zaróżowione
od porannego chłodu
przeciągasz się w przeczuciu
przedwieczornych deszczów
gotowe pęcznieć sokami
wystrzelić śmiechem
zielonych listków
osłaniać nas od słońca
zbyt natarczywego
Dzień dobry drzewo
dobre drzewo -
pokochanowska
poczarnoleska
lipo moja
śródmiejska



Bezradność

Jak cię pocieszyć? Nie ma pocieszenia
Przeżyć miłość to przeżyć śmierć.
Znieruchomiały świat nie skamienieje.
Wiruje wśród galaktyk
jak oszalały bąk.
To tylko w nas
zamiera, ginie kosmos
na sekundę wieczności.
Bezradne ręce chcą pochwycić to,
co już uchodzi za granicę pojęć.
Nie zatrzymamy dla siebie już nic:
głosu, uśmiechu, ciała.
Będą trwać jeszcze w nas
przez krótką chwilę, we śnie
powracać nieoczekiwanie,
gdy w monotonnym rytmie dni
będziemy szli ku nieznanej godzinie,
w której i dla nas otworzą się bramy.
I wejdziemy w rojowisko gwiazd



***
Lustra się tłuką
spadają obrazy
nadchodzi nieuchronne
niesłyszalnym krokiem
Koty sierść jeżą
słysząc głuchy stukot
Cztery ściany jak głazy
lecz mury bezbronne
Co ma nadejść przenika
przez serca, przez ściany
a żeby zabrać
tych, których kochamy





***
Tak się bardzo tak się staramy
sensem wypełnić dzień
W pozłacane nieprawdziwe ramy
starannie oprawiamy cień (…)

Nie odchodź zostań
w księdze snów
Gdy ją otworzę
może
spotkam cię znów
i już nie będzie
rozstań


Przytul mnie

Przytul mnie powiedz

że to nie koniec
miłości
życia
że noc
nie zamyka dnia
że istnieje poranek
pełen głosów
zapachów
nadziei



Oczywiście mogłabym jeszcze wiele, wiele wstawić wierszy Ludmiły Marjańskiej. Mam nadzieję, że Komuś z Was również przypadnie do serca jej poezja. 

A tak na koniec jeszcze kilka niesamowitych myśli


Żyjesz z ostrym nożem nostalgii 

wbitym między żebra”


********

W literach znowu krzyczą 

martwe wargi”


********


A przede mną niebo się rozlewa
obłoki na falach się kładą
morze zaczyna śpiewać
tylko ja milczę jak zaklęta”


********

Trzeba długo bić głową w ścianę
aby się rozstąpiła
na rozkwitający ogród”

********

Bliskość może oddalać
a dal tworzyć bliskość”


********

Tak niewiele
a i tak w nadmiarze
Szczątki szczęścia
ułamki marzeń”

********

Miłość
Nierzeczowe
zrzeczenie się siebie
na rzecz innej
nierzeczywistej osoby
Dorzecze niedorzeczności

********


Każdy dzień jest otwartą raną
jak czarne wnętrze tulipanu”

********

Ból jest po to żeby zrozumieć cierpienie innych”

********

By sprostać życiu wystarczy wiara”

********

Sen wyzwala w nas to, czego nie było
i nie będzie”

********

Wszystkim dzisiaj tak szybko
mija dzień za dniem
tylko noce długie
jak ciężki dyżur wśród nieuleczalnych”

********
Dni płyną jak rzeka w kierunku ujścia”




********
Tak szybko przeleciało
jakby się śniło
i stale było mało”


********
Gdy się oczy napatrzeniem zmęczą
przymknę powieki
i zachwyt w niebo wzleci
rozkwitając tęczą”

********
Niebo zaniosło się szlochem
nad zamkniętym życiem
nad prochem”

********






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawienie swoich odczuć...spostrzeżeń...myśli...